Kapliczka na muszyńskim rynku, w jego południowo-zachodniej części, zbudowana została na przełomie XVIII i XIX w. w stylu klasycystycznym, na planie kwadratu. Dach kryty blachą wieńczy cebulasta kopułka z krzyżem.
Ściany są murowane i otynkowane, zdobią je półkoliste arkady, zastawione drewnianymi bramkami.
Wewnątrz widoczna jest polichromowana rzeźba św. Floriana z XVIII wieku, ale – jak czytamy na grawerowanej tabliczce wmurowanej we frontową ścianę – figurę zakupiono w 1890 r.
Florian, zgodnie z przyjętą ikonografią odziany jest w szaty rzymskiego legionisty, z chorągwią, jednocześnie polewa płonący budynek.
Kapliczkę remontowano w 1987 i 1990 roku.
W artykule W. Kmietowicza pt. „Muszyńskie kapliczki”, czytamy ciekawą legendę związaną z powstaniem tego obiektu.
Z końcem maja 1763 na muszyńskim rynku wybuchł pożar. Nie wiadomo z jakiej przyczyny, ale być może na Zielone Świątki pieczono u kogoś chleb i „bałabuchy" (muszyńskie placki drożdżowe) i przez nieuwagę wysypano żarzące się węgle wraz z popiołem gdzieś za stodołę.
Podanie głosi, że w jednym z ocalałych domów mieszkała wdowa wraz z trzema córkami. Jak nakazywała tradycja, w przeddzień Zielonych Świątek umaiła brzozami i modrzewiem drzwi i okna swego domu. Wieczorem po modlitwie położyła się spać, a kiedy rano wstała, by pójść na prymarię do kościoła, stanęła wstrząśnięta widokiem. Cały rynek, cała Muszyna stała w ogniu! Wybiegła z domu, by po chwili powrócić, budzić córki i ratować co się da. Uciekać przed ogniem i żarem. Zamiast tego, po zastanowieniu się, podobno rzuciła się na kolana i wraz z córkami zaczęła się żarliwie modlić do Ducha Świętego i do św. Floriana.
Nie wiedzieć dlaczego: czy żarliwa modlitwa, czy może inne okoliczności sprawiły, że jej dom ocalał i nie spłonął. Wdowa ponoć uparcie twierdziła, że miała w domu obraz św. Floriana, a wieczorem przed snem, właśnie jego życiorys czytała córkom z „Żywotów Świętych".
Po tym pożarze Rada Miejska, wzorując się na swych poprzednikach sprzed 50 lat (którzy wybudowali kapliczkę poświęconą Św. Janowi Nepomucenowi) i podbudowana opowieścią wdowy postanowiła wybudować i poświęcić św. Florianowi kapliczkę na muszyńskim rynku, tym samym oddając miasto w opiekę temu świętemu.
Kult św. Floriana wzmógł się w Polsce po roku 1528, kiedy to pożar strawił znaczną część Krakowa, a ocalał kościół św. Floriana na Kleparzu, w którym były relikwie świętego, sprowadzone do Polski przez księcia Kazimierza Sprawiedliwego. Odtąd zaczęto go czcić jako opiekuna chroniącego przed ogniem.
Muszyńską kapliczką św. Floriana opiekuje się już ponad 100 lat straż pożarna. Trzeba przyznać, że muszyńscy strażacy wzorowo opiekują się kapliczką swojego patrona!
Po tym pożarze Rada Miejska, wzorując się na swych poprzednikach sprzed 50 lat (którzy wybudowali kapliczkę poświęconą Św. Janowi Nepomucenowi) i podbudowana opowieścią wdowy postanowiła wybudować i poświęcić św. Florianowi kapliczkę na muszyńskim rynku, tym samym oddając miasto w opiekę temu świętemu.
Kult św. Floriana wzmógł się w Polsce po roku 1528, kiedy to pożar strawił znaczną część Krakowa, a ocalał kościół św. Floriana na Kleparzu, w którym były relikwie świętego, sprowadzone do Polski przez księcia Kazimierza Sprawiedliwego. Odtąd zaczęto go czcić jako opiekuna chroniącego przed ogniem.
Muszyńską kapliczką św. Floriana opiekuje się już ponad 100 lat straż pożarna. Trzeba przyznać, że muszyńscy strażacy wzorowo opiekują się kapliczką swojego patrona!
Kmietowicz W., Muszyńskie kapliczki, www.nsi.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz